Menu

Get your dropdown menu: profilki

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział szesnasty THE END

Prosze o przeczytanie informacji pod rozdziałem !

Ważne !!!!


Justin


-Justin ?-usłyszałem jej ciepły głos, po czym zobaczyłem że ponownie zamknęła oczy
-Cailin...Cailin proszę powiedz coś. Cailin wiem, zraniłem cię, nie zasługuje na kogoś takiego jak ty. Byłem idiotą. Musisz mi wybaczyć. Cailin kochanie, proszę powiedz coś. Rozumiem że jest to dla ciebie...-mówiłem a w oczach pojawiło mi się pełno łez.- Jesteś najpiękniejszą, najcudowniejszą dziewczyną na świecie. Jestem moim życiem. Zawiodłem cię wiem. Zrozumiem jeśli nie będziesz mnie już chciałam. Zjebałem to. Zjebałem tą miłość.-chwyciłem jej rękę- Kocham cię Cailin. Kocham cię -powiedziałem załamany. Puściłem dłoń Cailin, wstałem z krzesła i zamierzałem wyjść z pomieszczenia, gdy nagle, przy samych drzwiach usłyszałem jej głos. Jej najcudowniejszy głosik
-Justin, zostań-powiedziała. Jej głos łamał się za każdym słowem jakim wypowiedziała. Podszedłem do niej. Na jej policzkach był już wodospad łez, którym pozwoliła spływać po swoich różowych policzkach.
-Cailin. Ja... ja-wyjąkałem i wypuściłem masę powietrza z płuc -Przepraszam
-Nie przepraszaj-szepnęła
-Ale kochani..
-Nie mów tak do mnie, nie teraz-mówiła ciągle płacząc. Usiadłem na krześle, łapiąc ponownie za jej dłoń. Wyrwała się. Nie chciała bym ją dotykał.
-Justin. Słyszałam co mówiłeś..-zrobiła przerwę i kontynuowała.-Ale nie wiem czy mogę ci zaufać ponownie.
Jej łzy zakłócały mój spokój. Nie lubiłem gdy płaczę. Nienawidziłem. Czułem wtedy jakby to było przeze mnie, choć tym razem to moja wina. Idiota. Wziąłem kciuka i przyłożyłem do jej policzków, z których po chwili starłem łzy. Jedną po drugiej. Widziałem na twarzy Cailin lekki uśmiech. Uśmiechnąłem się w duszy i pocałowałem ją w czoło. Nie sprzeciwiła się. Widzę światełko nadziei.
-Cailin. Wybacz mi. -przerwałem -Wybacz mi i odejdę z twojego życia. Tylko wybacz -spuściłem głowę w dół. Nie chciałem tego mówić, ale za bardzo ją kocham, żeby pozwolić na takie cierpienie ze mną.
-Nie Justin.
-A..e..al... -wypuściłem powietrze z ust i w końcu nic nie powiedziałem
-Wybaczam ci Justin, ale nie odchodź -zdziwiła mnie jej reakcja, ale w pewnym sensie ucieszyła
-Cailin
-Justin
-Kocham cię -wstałem, złapałem jej twarz w dłonie, wyznając jej co naprawdę do niej czuję
-Ja też cię kocham Justin -zbliżyłem swoje usta do jej, wbijając się w nie powoli i delikatnie. Odwzajemniła pocałunek. Odsunąłem się od dziewczyny i usiadłem na krześle ponownie.
-Ale nie obiecuje, że szybko ci zaufam -powiedziała
-Rozumiem, absolutnie cie rozumiem

James

Siedziałem przed salą Cailin, zamyślony i niespokojny. Nie rozmawiałem z nią odkąd.... umarła... i znowu ożyła. Jak to idiotycznie brzmi -pomyślałem. To był najgorszy dzień w moim życiu, przysięgam. Choć nie znałem jej, prawie w ogóle, czułem że powinienem jej pomóc, bo znaczy dużo w życiu mojego jedynego brata. Zapatrzony w jeden punkt na ścianie, usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem Justina. Jeśli mnie wzrok nie mylił, to jego oczy wyglądały na zapłakane i czerwone. Chłopak podszedł do mnie siadając obok. Oparł sie o siedzenie, zarzucając głową do góry.

-Co z jest ? -spytałem
-Jest dobrze
-Jak dobrze ?-spytałem zaciekawiony
-Wybaczyła mi
-Masz szczęście Justin -walnąłem go w ramię
-James mam prośbę. Ja muszę gdzieś jechać, na godzinkę, zajmij się nią -wstał i szedł w stronę wyjścia
-Co ty odpierdalasz Juss ?-
-Zapamięta ten dzień do końca życia -pobiegł w stronę drzwi i zniknął. Siedziałem jak idiota. Byłem zmieszany całą tą sytuacją, nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Wstałem z krzesła i wszedłem do pokoju Cailin.
-Cześć młoda jak się czujesz ?
-Dobrze -szepnęła, wyglądał na bardzo zmęczoną
-To sie cieszę
-James... Dziękuję 
-Nie masz za co mała, naprawdę
-Ale i tak dziękuję że mnie uratowałeś

Justin

Po załatwionej "sprawię" wróciłem do szpitala by odebrać swoją dziewczynę. Wszedłem do powieszczenia gdzie leżała Cailin, lecz ku mojemu zdziwieniu... nie było jej tam. Wybiegłem z sali szukając jej, lecz nie widziałem ani Cailin ani James'a. Biegałem korytarzami w te i we wte. Zaczynałem się już powoli denerwować. W ostatnim momencie mojej cierpliwości ujrzałem ich gdy wychodzili z gabinetu lekarskiego.

-Tu jesteście -powiedziałem, nie mogąc złapać oddechu
-A ty coś taki zmachany ? - spytał James
-Szukałem was- posłałem mu minę "Face palm" i ruszyłem z nimi do auta
-Tak od razu cię wypisali -powiedziałem otwierając drzwi Cailin
-Tak -zaśmiała się 
-Z czego sie śmiejesz -zapytałem zmieszany
-Nic nic. Wsiadłem do auta ze swojej strony i ruszyłem w kierunku domu.
Wchodząc do domu, przepuściłem James'a, zatrzymując Cailin ze sobą
-Kochanie... Chcę cię dziś gdzieś zabrać 
-Justin jestem zmęczona, czy to musi być dzisiaj ?
-Tak Cailin, musi -powiedziałem z miną szczeniaczka- Proszę 
-Okey niech ci będzie. Tylko wezmę prysznic -powiedziała idą w stronę schodów
-I ubierz się ładnie -krzyknąłem w jej stronę
-Idiota -powiedziała do siebie, śmiejąc się pod nosem
-Słyszałem -odkrzyknąłem
-Miałeś słyszeć

Pokręciłem głową, śmiejąc się do siebie i wszedłem do kuchni, gdzie stał już mój brat. Wyciągnąłem z lodówki sok pomarańczowy, a następnie napiłem się go.

-Mógłbyś korzystać ze szklanek ?
-Mógłbyś się zamknąć -powiedziałem odkładając sok
-Co znowu wymyśliłeś? -spytał opierając się o blat
-Dowiesz sie po fakcie
-Nie.. ?- powiedział podejrzliwie, a na jego twarzy budował się coraz to większy banan -Nie -krzyknął ponownie, chichocząc
-Zamknij się idioto -uderzyłem go lekko w łeb by go uciszyć
-Justin, kurde, widzę że w końcu zmądrzałeś .-Pokręciłem głową i odszedłem od niego, kierując się w stronę mojego pokoju.


Ubrany i gotowy do wyjścia czekałem tylko na Cailin, która jak zwykle się spóźniała.

-Cailin ile jeszcze ?
-Już idę
Wtedy zobaczyłem anioła w pięknej niebieskiej sukni. Wyglądała bajecznie, nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Cailin wyglądasz tak ..wow
-Dora skończ i chodźmy
-Oks -powiedziałem przegryzając wargę
-Cześć James -krzyknęła
-Hej mała -odkrzyknął
-Siema cioto, pamiętaj co masz zrobić -zaśmiałem się
-Tsaa-powiedział krótko

Wyszliśmy z domu kierując się do mojego auta. Droga minęła nam dość szybko. Dojechaliśmy do miejsca gdzie nasz związek się zaczął. Pomyślałem że to wyjątkowe miejsce nie tylko dla mnie, ale także i dla niej, i chciałbym by było jeszcze bardziej wyjątkowe. Usiedliśmy na ławce, przyglądając się pięknem jak zawsze widokowi. Słońce już zachodziło, wiec uznałem że to ten czas. Wziąłem Cailin pod ramię, na co ona wtuliła się we mnie.

-Cailin ?
-Tak
-Lubisz wyzwania ?-spytałem zdenerwowany
-W sumie... tak -odetchnąłem z ulga. Wstałem z ławki, siegając do kieszeni w moich spodniach. Klęknąłem na ziemi i spojrzałem Cailin prosto w oczy chwytając jej dłoń.
-Caili Russo, wyjdziesz za mnie ? -spytałem otwierając przed nią małe fioletowe pudełeczko. Ujrzałem w jej oczach łzy, którym po chwili dała wolność, spływania po jej policzkach.
-Tak Justin. Tak -wyciągnąłem pierścionek i założyłem na jeden z jej palców. Wstałem i z ulgą na sercu podniosłem ją z ziemi i biorąc na ręce pocałowałem ja. Ten pocałunek był jednym z najpiękniejszych w moim życiu. Kierowałem się w stronę pobliskiej plaży gdzie czekało na nas już kilka osób.Postawiłem ją na ziemie i pozwoliłem jej przywitać się z wszystkimi. Wszyscy zaczęli nam gratulować. Podszedł do mnie James i podał mi bukiet kwiatów. Złapałem moją narzeczoną od tyłu i odwróciłem w swoją stronę, wręczając jej kwiaty. Jej policzki nie przestawały świecić od mokrej cieczy. Pocałowałem ja ponownie i przytuliłem do siebie. Wszyscy zaczeli skakać i cieszyć się do muzyki, którą włśczył niespodziewanie James. Nie mogłem uwierzyć, że kiedykolwiek przeżyję tyle rzeczy w jednym dniu.


"Parę lat później"

Cailin

Miesiąc po naszych zaręczynach, wzieliśmy ślub. Był to mój drugi najpiękniejszy dzień w życiu.

Co lepsze zaszłam w ciążę. Najpierw z dziewczynką, a dwa lata później z chłopczykiem. Daliśmy im na imię Jazymn i Jaxon na cześć naszych aniołków w niebie. Po tych wszystkich przejściach nie spodziewałam się, że moje życie może być takie idealne. Kocham Justina, nasze dzieci, a co najważniejsze kocham moje życie.



No niestety to już koniec <3 :(  Dziękuję wszystkim którzy czytali mojego bloga i "wciągnęła" ich historia Cailin i Justina. Na końcu chciałabym podziękować czytelnikom którzy komentowali moje rozdziały. Dziękuję <3 Również dziękuję wszystkich którzy odwiedzali tego bloga, a było was prawie 6K <3 Dziękuję z całego serducha <3 Ale ja jeszcze nie skończyłam "kariery" blogerki. 

Zapraszam na drugiego bloga który dopiero sie rozkręca.

http://maybe-you-could-change-me-jb.blogspot.com/2014/04/prolog.html   <------ TU MACIE PROLOG
http://maybe-you-could-change-me-jb.blogspot.com/2014/04/rozdzia-pierwszy.html   <---- A tu pierwszy rozdział

Mam wielką nadzieje, że spodoba wam się "Maybe you could change me" i spotkamy się jeszcze nie raz na blogspot <3

Dziękuję wszystkim jeszcze raz :* DO ZOACZENIA <3
                     



czwartek, 22 maja 2014

Piętnasty "Dlaczego ?"

Od razu zapraszam do czytania, choć nie ma tego dużo <3

Justin



-Zjebałeś to stary, zjebałeś
-Co z nią ? I dlaczego ty płaczesz ? James co się stało ?- mówiłem coraz bardziej zdenerwowanym głosem, ale on tylko spuścił głowę i odszedł. Widziałem jego sylwetkę, kątem oka, która zatrzymała się obok jednego z lekarzy. Mężczyzna krzyknął krótko, do paru pielęgniarek, które od razu pobiegły za nim do pokoju Cailin. Nie wiedziałem co się dzieje, nikt mi nic nie powiedział. A co jeśli jej stan się pogorszył, a może polepszył. A co jeśli ona...Nie nie może. Nie wybaczył bym tego sobie. No ale dlaczego James by płakał. Jego łzy widziałem kilka lat temu, może więcej, gdy dowiedział się o tragedii rodziców. Coś się stało. Czuję to w swoim sercu. Zraniłem ją, to też czuję. Muszę się czegoś dowiedzieć.
          Podszedłem do brata, szturchając go w ramię, ale on nawet nie drgnął

-James
-Czego chcesz -powiedział jakby był pusty, te słowa były puste.
-Co się dzieje ? Proszę powiedz mi
-Nie to ty mi powiedz -powiedział tym samym głosem
-O co ci chodzi ?
-Dlaczego ? -Wstał z krzesła i wlepił we mnie swoje oczy, które z czasem były coraz to ciemniejsze od gniewu
-Nie rozumiem
-Dlaczego jej to zrobiłeś ? Dlaczego nie pomyślałeś -Krzyczał na mnie, co zwróciło uwagą wielu ludzi -Co wtedy myślałeś, że przelecisz tą szmatę a twoja dziewczyna się o tym nie dowie. Zrozumiałem przed chwilą jej ból. Stary ona miała tylko ciebie. Tylko tobie mogła zaufać, bo to ty jesteś podobny do niej. Nie ja, nie te cioty ze szkoły tylko ty. W tobie miała wsparcie. Była w tobie zakochana, po uszy. Nie widziałeś tego ? Czy chociaż raz powiedziałeś jej Kocham cię ? Ale tak szczerze prosto z serca. Po prostu  nie wierzę że jesteś moim bratem. Naprawdę nie wierzę.-powiedział siadając ponownie, ukrywając twarz w dłoniach, po których spływało coraz więcej kropli.
-James powiedz mi tylko jedno, czy ona .....-przerwał mi
-Nie żyje -po tych słowach poczułem ucisk w sercu.

Moja księżniczka, moja piękna, cudowna Cailin, nie ma jej już. Nie docierało do mnie to co usłyszałem. Nie żyje, nie żyje, nie żyje. Te słowa odbijały mi się w głowie, niczym echo. Nie wybaczę sobie tego. Nigdy. Czułem się jak frajer. Jak śmieć. Którym w rzeczywistości byłem. Była dla mnie całym światem. Moim oczkiem w głowie, jak i sercem bez którego żyć się nie da. Była moim życiem, była kobieta mojego życia. Boże dlaczego ja byłem taki głupi ? Dlaczego nie trzepnąłeś mnie w głowę ? Obudził bym się, nie poddał się. Ale niestety, stało się. Jestem skończonym dupkiem. DUPKIEM. Nie tak uczył mnie ojciec, nie tak uczyła mnie matka. I żeby własny brat, zmieszał mnie z błotem. Upadłem. Jestem na dnie. Wiem, że się nie podniosę, nie dam rady. A do końca życie zapamiętam te słowa

-Zjebałeś to stary, zjebałeś
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Usiadłem na krześle, wyobrażając sobie jej twarz. Nie mogłem uwierzyć o tym co się dzieje. W pewnym momencie lekarz wyszedł z pokoju.

-Który to pan Bieber ?
-To ja -odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, razem z James'em
-Whatever. Jesteście spokrewnieni z Cailin ?
-Ja jestem jej chłopakiem
-A ja jej przyjacielem-spojrzał na mnie z morderczym spojrzeniem, które zignorowałem
-Więc.. Robiliśmy co w naszej mocy, naprawdę....
-Nie -krzyknąłem- Nie proszę.-poczułem napływające łzy do moich oczu, które za wszelką cenę chcą wypłynąć.
-Niech się pan uspokoi. Robiliśmy co w naszej mocy i  udało nam się przywrócić, prawidłowy rytm serca. -poczułem jak wielki głaz spada mi z serca.
-O jezu -powiedział James zamykając dłonią buzię
-Jak ona się czuję ?- spytałem
-Jest coraz lepiej. Naprawdę miała dużo szczęścia
-Doktorze, Dziękuje -podałem mu doń, która uścinął
-To moja praca
-Naprawdę, dzięki panu moje życie nabrało ponownie sensu. Czy mogę do niej wejść ?
-Tak tylko nie męcz jej
-Dziękuję
-A ty gdzie ?-zapytał James
-Do mojej dziewczyny
-Proszę cie nie zawal tego kolejny raz -powiedział z miną naprawdę poważną
-Obiecuję-wszedłem do środka

Zobaczyłem ją. Moją Cailin. Wyglądała na padniętą. No ale przed chwilą umarła, nawet nie chcę o tym myśleć. Podszedłem do jej łóżka. Miała zamknięte oczy, a jej prawa ręka wisiała bezwładnie na końcu łóżka. Chwyciłem za nią i zacząłem ogrzewać, ponieważ była bardzo zimna. Usiadłem na krześle obok łóżka i przyglądałem sie jej niewinnej twarzyczce.

-Cailin wiem, że śpisz i możesz tego nie usłyszeć ale mam coś dla ciebie.

Wyciągnąłem z kieszeni telefon i włączyłem podkład muzyczny, który wcześniej sam nagrałem.
Wziąłem glęboki oddech...

You’re beautiful, beautiful, you should know it
(You’re beautiful, beautiful, you should know it)
I think it’s time, think it’s time that you show it
You’re beautiful, beautiful



Cause all around the world people want to be loved
Yeah, cause all around the world, they’re no different than us
All around the world people want to be loved
All around the world, they’re no different than us
All around the world


[Jesteś piękna, piękna, powinnaś to wiedzieć
(Jesteś piękna, piękna, powinnaś to wiedzieć)
Myślę, że nadszedł czas, nadszedł czas byś pokazała, że
Jesteś piękna, piękna

Bo dookoła całego świata ludzie chcą być kochani
Tak, bo dookoła całego świata oni nie są inni niż my 
Dookoła całego świata ludzie chcą być kochani
Dookoła całego świata oni nie są inni niż my,
Dookoła całego świata]



Cailin

Zobaczyłam jasne światło. Bardzo jasne. Moja podświadomość, kazała mi iść w jego stronę, co zrobiłam. To światło nie było tylko jasne, było i piękne. Wydawało mi się że jestem juz jak najbliżej się da tego blasku, ale myliłam się. Zrobiłam ostatni krok. Światło oślepiło mnie, po raz ostatni. Otworzyłam szerzej oczy i ujrzałam, moje miasto, ale jakby w lepszej okazałości. Było tu czysto i przyjemnie. Przechodziłam obok wielu ludzi, których nie znałam. Idac długim chodnikiem ujrzałam swój dom. Podbiegłam do niego, a na schodach stali ......moi rodzice. Byłam w szoku. Czy to znowu się dziej ? To znowu był sen ? Raczej nie. Podbiegłam do nich tuląc się ze wszystkich sił, gdy nagle usłyszałam dziwne jęki. Spojrzałam w dół i ujrzałam nikogo innego jak mojego kochanego braciszka -Jaxon'a. Przytuliłam go od razu. Byłam taka szczęśliwa że widzę ich po raz kolejny. Ale dlaczego ? Była jedna opcja. Umarłam. Spełniło się to czego chciałam. Byłam dumna z tego że zostawiłam co złe i chciałam być z nimi. Z moją rodziną. 
Nagle usłyszałam głos. Anielski głos. Brzmiał tak doskonale. Przymknęłam oczy by napawać się tymi słowami i melodią.

You’re beautiful, beautiful, you should know it
(You’re beautiful, beautiful, you should know it)


Otworzyłam oczy by wrócić do rodziny, gdy nagle zrozumiałam że jestem w szarym pomieszczeniu. Nie ruszałam się , ale nadal słyszałam ten cudowny głos. Wtedy poczułam że ktoś, trzyma moją rękę. Otworzyłam szerzej oczy i zwróciłam głowę w stronę, niebiańskiego głosu.

-Justin ? -powiedziałam zaskoczona i poczułam jak kręci mi się w głowie. Odpłynęłam ponownie.

Dziękuję <3 Wiem że myśleliście pewnie że już koniec że będzie smutno ! Ale nie tak szybko <3 Do zobaczenia za niedługo :)




środa, 14 maja 2014

Czternasty "Zjebałeś to stary, zjebałeś "

Wiem że rozdział był dość dawno :( Przepraszam ! Na początku macie przypomnienie jak skończył się ostatni rozdział. Zapraszam do czytania i komentowania <3

James

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
-O kurwa -krzyknąłem
-Panie Bieber, coś ty powiedział ?
-Proszę pana mam bardzo poważną sprawę, może mi pan podać adres Cailin Ruso ?
-Po co ci to chłopcze ?-zapytał spokojny
-Bo zaraz pana uczennica może umrzeć chyba tego nie chcemy no nie -szepnąłem mu do ucha. Byłem bardzo zdenerwowany.
-O matko, Proszę. ul.Light 98
-Dziękuje i proszę nikomu nie mówić

Wybiegłem z klasy najszybciej jak potrafiłem. Biegnąc, zauważyłem już dobrą ulicę. 95,96,97 i jest. 
Wparowałem do jej domu jak oparzony. Na dole nigdzie jej nie znalazłem. Poleciałem na górę schodami i znalazłem ja w łazience. Jej twarz była blada, mokra jeszcze od łez. A reszta ciała była pokryta czerwoną krwią.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
-Cailin ! Cailin spójrz na mnie -krzyczałem do niej potrząsając jej delikatne ciało.
-Kurwa Cailin, tylko proszę cię nie umieraj -do moich oczu zaczęło napływać co raz więcej łez, które jak najszybciej chciały się wydostać. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wykręciłem numer na pogotowie.
-Dzień dobry-mówiłem zdenerwowany-Proszę przysłać karetkę.
-Co się stało ?
-Moja koleżanka leży cała zakrwawiona
-Jak do tego doszło ?
-Chciała popełnić samobójstwo. Ale czy możecie już wysyłać tą cholerną karetkę
-Proszę się nie denerwować. Czy poszkodowana oddycha ?
-Chyba tak, ale pośpieszcie sie
-Gdzie jesteś dokładnie
-Ulica Light 98
-Ratownicy już do was jadą, a teraz proszę mi powiedzieć skąd pochodzi krwawienie ?
-Z ręki
-Dorze, wiec proszę przyłożyć do miejsca krwawienia jakiś materiał i zatamować krwawienie
-Dobrze -wykonałem to co kazała mi kobieta
-Teraz tylko proszę czekać
-Do widzenia

Rozłączyłem się. Prosiłem w tym momencie Boga, by jak najszybciej pojawili się tu lekarze, ratownicy cokolwiek tylko żeby uratować Cailin. Nie znałem jej długo. Prawię w ogóle jej nie znałem. Po tym SMS zrozumiałem, że przyczyną jej postępowania był Justin. Co ten chuj jej zrobił ? I ten napis na jej ręce-FOREVER. Miałem tak dużo pytań na które tylko ona znała odpowiedzi. Ale nie uzyskam ich na razie. Nie dziś, może nawet nie w tym życiu.
          Załamany wpatrywałem się w jej bladą twarz, która nie miała żadnego wyrazu. Usłyszałem głosy i kroki, wydobywające się z dołu.

-Tu jesteśmy -krzyknąłem
-James co ty tu robisz ?
-Justin Kurwa a co ty tu robisz ?
-Zostaw ją
-Chciała mojej pomocy jak widzisz, nie twojej -pokazałem mu wiadomość od Cailin
-Mój Boże
-Justin wiem że to przez ciebie, co się stało między wami ?
-Nic co powinieneś wiedzieć
-Justin Kurwa, twoja dziewczyna leży cała we krwi, na twoich oczach i to przez ciebie, powiedz o co chodzi
-Alice
-Nie mów -popatrzyłem na niego ze zdenerwowaną miną
-Tak
-Kurwa
-Wiem
-To dobrze że przynajmniej wiesz -powiedziałem ironicznie

Wtedy rozległ się krzyk jakiegoś mężczyzny.

-Halo gdzie jesteście ?
-Na górze w łazience, pośpieszcie sie -odkrzyknąłem

Wtedy do łazienki, weszło trzech mężczyzn, ubranych dokładnie tak samo, w strojach ratowników medycznych. Jeden z nich ułożył noszę obok Cailin, na których po chwili już leżała przypięta. Odliczyli do trzech i podnieśli ja z ziemi, wynosząc z pomieszczenia i później z domu. Wsadzili ja do karetki i jedyne co udało mi się ich zapytać, był to adres szpitala, do którego jechali. Od razu wsiedliśmy z Justinem do jego auta i udaliśmy się za karatką. Na miejscu, wbiegliśmy zdenerwowani do budynku, w którym nie było prawie nikogo. Zauważyłem kobietę za biórkiem, która miała obok siebie postawiony napis- Rejstracja. Podbiegłem do niej, po czym dołączył do mnie Justin.

-Przepraszam gdzie możemy znaleźć Cailin Ruso ?- zapytałem a kobieta odpowiedziała nie unosząc głowy
-To ta z pociętymi rękoma ?
-Tak -odpowiedzieliśmy równo z Juss'em, na co ona podniosła głowę. Spojrzała raz na mnie, raz na Justina z zdezoriętowaną miną
-Chyba za dużo wczoraj wypiłam-przetarła oczy-Albo widzę podwójnie-wybuchliśmy śmiechem
-Jesteśmy bliźniakami -powiedział Justin. Kobieta spuściła głowę do swoich papierów dodając cicho
-Chyba Klonami. Dobrze więc Cailin Ruso, hmmm, sala numer 13.
-Dziękujemy

Pobiegliśmy korytarzem szukając właściwej sali. Gdy ją znaleźliśmy, planowałem wejść do środka. Jednak drogę zagrodził mi jeden z lekarzy.

-A wy do kogo ?
-Cailin Ruso
-Jesteście jej
-Ja chłopakiem -odezwał się Juss
-A ja przyjacielem
-Tsa -parsknął Justin
-Zamknij się -rzuciłem krótko-Możemy do niej wejść ?
-Ale tylko jeden. Jest ona bardzo osłabiona, przez co jest w okropnym stanie.
-Dobrze, ja pójdę- powiedział mój brat
-O nie. Ciebie to ona na pewno nie chce teraz widzieć. Siadaj tu i czekaj na mnie -wskazałem palcem na krzesło
-Nie zachowuj się jakbyś był starszy, bo nie jesteś -powiedział Justin, siadając na wyznaczonym przeze mnie miejscu

Otworzyłem drzwi i ujrzałem w środku tylko jedno łóżko, na którym leżała moja krucha "Przyjaciółka". Podszedłem do dziewczyny.

-James, jesteś -posłała mi lekki uśmiech, choć było widać że, nawet ten uśmiech był dla niej ciężki
-Mała, co jest ?
-Już jest dobrze -powiedziała zasmucona
-Wiem wszystko-na te słowa dziewczyna odwróciła głowę
-James, muszę ci powiedzieć kilka rzeczy


Justin



-O nie. Ciebie to ona na pewno nie chce teraz widzieć. Siadaj tu i czekaj na mnie
-Nie zachowuj się jakbyś był starszy, bo nie jesteś- powiedziałem w stronę James'a

Chłopak otworzył drzwi, za którymi po chwili zniknął. Siedziałem, czekając w niepewności i złości.
Jak ja jej mogłem to zrobić ? Jak ? Ona była, jest cudowna. Jej uśmiech, nadaje mojemu życiu sens, je oczy, są dla mnie jak małe perełki, znikające co chwilę w jej pięknych i długich rzęsach. Kocham ją. Kocham ja tak bardzo, że jeżeli umrze, ja umrę sam. Chcę być z nią na zawsze, Forever. Właśnie ! Przecież to miała, wycięte na ręce -Forever. To znaczy że kocha mnie, chyba. Już sam nie wiem co mam o tym myśleć. Pewnie połowa z was nie wie jak to jest kiedy, osoba która jest najważniejsza w waszym życiu, chcę odejść od ciebie. Ale to moja wina ! Prze pożądanie do ciała innej kobiety, zapomniałem o wszystkim. Mój mózg nie pracował. Moja podświadomość, milczała. To po prostu nie byłem w 100% ja. Zniszczyłem tą miłość, tą miłość, która mogła istnieć wiecznie. Dwoje kochających się ludzi. Jedno zostało poddane próbie, którą wykorzystał, nie myśląc w ogóle o drugiej osobie

                 Zobaczyłem otwierające się drzwi, z których wyłonił się James. Zauważyłem kilki łez na jego policzkach, którym dał spokojnie spływać. Podszedł do mnie i kładąc z wielką siłę swoją dłoń, na moim ramieniu powiedział :

-Zjebałeś to stary, zjebałeś


Witam witam <3 Wiem nie było mnie długo, ale myśl że wybaczycie mi czytając ten rozdział :) Jestem w sumie z niego zadowolona bo chciałam żeby tak własnie wyglądał. Historia kiedyś sie skończyć musi. Ale czy teraz ? Musicie sie przekonać, czytając kolejny rozdział :) Do zobaczenia :* Buźki 


środa, 7 maja 2014

Uwaga !! Wazne ;*

Uwaga !


Jestem na wymianie i jak wiadomo klawiatury tutaj (w Niemczech) nie są takie jak w Polsce i jedno zdanie rozdziału zajęło mi 10 minut, dosłownie ; ( Dlatego chce was tylko powiadomić już 12 maja będzie nowy rozdział a może nawet dwa. Przygotujcie się ;* Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia

niedziela, 27 kwietnia 2014

Trzynasty " Nie mam dla kogo żyć, ponownie "

Komentujcie :) Bardzo proszę <3



Cailin


-Justin..?-przeciągnęłam, odsuwając się od chłopaka -Od kiedy ty masz...-nie dokończyłam
- Ja ich nie mam kochanie...-usłyszałam głos za swoimi plecami
-Justin jak to ty tam, przecież ty tu -mówiłam zdezorientowana, nie wiedząc w którą stronę mam patrzeć. No Justina, czy na ...Justina w tatuażach. 
-Cailin miałem ci powiedzieć wczoraj, ale nie było okazji- podrapał się po karku
-Okazji było wiele Justin-krzyknęłam -Powiedz mi o co tu chodzi ?!- krzyczałam dalej
-Usiądź, proszę -poprosił mnie Justin, ale odmówiłam
-Postoje, a teraz mów
-No więc to jest mój -przerwał, po czym wypuścił głośno powietrze z ust -Brat. Brat bliźniak -wskazał na "Justina" bez tatuaży, a ten pomachał mi posyłając mi uśmiech. Odwzajemniłam go
-Więc miałeś jeszcze brata i nic mi nie powiedziałeś ?-krzyczałam na chłopaka
-Sam się wczoraj dowiedziałem, że on żyję. Że nie zrobił głupstwa, przez które już nigdy bym go nie zobaczył -krzyknął w moją stronę
-Ej, ej. Bo się pozabijacie jeszcze. -powiedział brat Justina -Jestem James -podał mi rękę
-Cailin miło mi cię poznać-podałam mu swoją dłoń którą od razu ucałował. Zarumieniłam się lekko, ale chyba nikt nie zauważył. -Przepraszam za tą sytuację z wcześniej 
-Nie masz za co szczerze mówiąc, mógłbym być tak codziennie witany, bo Justin jest mniej romantyczny od ciebie -zaśmiał się James, na co ja sie zarumianiłam, a Justin lekko się wkurzył
-Nie wyobrażaj sobie za dużo -objął mnie ramieniem i zaprowadził ze sobą do pokoju. Usiadłam na łóżku i spojrzałam morderczo na Juss'a.
-Cailin, przepraszam. Wiem powinienem ci wcześniej powiedzieć o nim
-Justin, już jest okey. 
-Czyli zła nie jesteś ? -zapytał
-Tego nie powiedziałam-chłopak podszedł do mnie kładąc mnie na łóżko, stanął nade mną okrakiem. Pochylił się i przybliżył swoje usta do moich. Wbił się w moją wargę. pozostawiając na niej mokry i przyjemny pocałunek.
-A teraz ?
-Teraz już nie -położyłam dłoń na jego szyi i przyciągnęłam do siebie, by ponownie go pocałować. Po pocałunku wstaliśmy i zeszliśmy na dół do kuchni gdzie siedział James.

-Więc już wszystko wiesz ?
-Tak w sumie to nie
-Kiedyś ci powiem kochanie, chcesz coś zjeść ?
-Z chęcią
-Zrobiłem tosty więc możecie sobie zjeść jak chcecie
-Okey
-James pamiętaj dziś idziesz z nami do szkoły -przyglądałam się ich rozmowie
-Taa, niestety
-Poproszę dyrektorkę byś był ze mną w klasie, muszę cię mieć na oku -powiedział stanowczo Justin
-Dobrze mamusiu -szczypał jego policzek
-Cailin chcesz wrócić do domu ?
-Jasne
-Okey to ja ide się ubrać zaraz wracam, a ty nie waż się jej dotknąć- ostrzegał Jams'a
-Taa jasne -wybuchłam śmiechem razem z James'em -W jaki sposób oczarował cię Justin ?-zaśmiał się
-W szkole na lekcji, najpierw mnie "obraził" a potem przeprosił, i w sumie tak się zaczęło
-Czyli nie jak w bajce -zadrwił
-No nie
-Dobra koniec romansu jedziemy do ciebie piękna
-A co ze mną ?
-Jak Cailin się ogarnie, co zajmie jej jakąś godzinkę
-Lub dwie -dodałam
-Przyjedziemy po ciebie, masz być gotowy
-Okey
-Chodźmy już

Ubrałam buty i udałam się do samochodu Justina. Byliśmy na miejscy po jakiś 5 minutach. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a za mną Juss.

-Dasz mi chwilkę ?
-Ale długą ?
-Chcę wziąć prysznic
-Okey a mogę z tobą ?
-Nie przesadzaj. Masz cały dom dla siebie oprócz mojej łazienki -musnęłam jego usta i pobiegłam na górę. Wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy razem z bielizną i poszłam do toalety. Umyłam dokładnie moje ciało a po spłukaniu, idealnie wytarłam. Założyłam przygotowane ciuchy i zrobiłam lekki makijaż

Zeszłam na dół do Justina, który siedział na sofie oglądając telewizję.

-Woow... Kochanie wyglądasz pięknie
-Dziękuję. Idziemy?
-Jasne

Wyszliśmy z domu, które zamknęłam na klucz. Wzięłam ze sobą jeszcze torebkę z zeszytami i weszliśmy do auta. Podjechaliśmy pod dom Justina, pod którym stał już James. Wsiadł do auta i ruszyliśmy do szkoły. Na miejscu wysiedliśmy całą trójką z auta kierując się do środka. Weszliśmy głównymi drzwiami i wzrok każdego był skupiony w nasza stronę.

-Czuję się jak gwiazda -szepnął mi do ucha James
-Nie przyzwyczajaj się -powiedział Justin, na co się zaśmiałam. Podeszliśmy do szafek gdzie stał Chaz.
-Hej stary
-Siema. Cześć piękna
-Hej Chaz -pocałowałam go w policzek
-Czyżby to był James ? -zapytał chłopak nie dowierzając
-Ale ty jesteś idiotą -powiedział James uderzając dłonią o czoło
-Siems ziom, dawno cię nie było
-Wiem ale wróciłem
-Się cieszę
-Dobra gadajcie sobie dalej my idziemy na lekcję -powiedział Juss. Skinęłam głową i udaliśmy się pod klasę. Akurat był Wf, który jak zawsze mieliśmy ze sobą. Weszliśmy na salę, trzymając się za rękę, gdy podeszła do nas szkolna "Laleczka".


-Hej Justin hej Cait...
-Cailin -poprawiłam ja
-Nie ważne -machnęła ręką - Justin czy możemy pogadać ?
-My nie mamy o czym gadać
-Daj mi 5 min i sobie pójdę
-Okey. Kochanie idź zaraz do ciebie przyjdę
-Dobrze- powiedziałam zrezygnowana

Usiadłam na ławce za szkołą, gdy reszta mojej klasy grała w siatkę. Wyciągnęłam telefon z kieszeni.

Justin


Poszedłem za Alice. Szliśmy korytarzem, gdy stanęliśmy przy kantorku woźnego. Co ona kombinuje ? -pomyślałem


-Wejdźmy -powiedziała
-A dokładnie czego chcesz ?
-Tego co zawsze, co zawsze cię uszczęśliwia -powiedziała mi do ucha. Była tak pociągająca
-Okey -szarpnąłem ją na ramię i wciągnąłem do środka
-Wiedziałam że kochasz mnie nie tą...-zatkałem jej buzią swoją ręką
-Nie gadajmy o niej, chcę cię tu i teraz

Nie wiem o czym wtedy myślałem. Dosłownie zdarłem z niej ubrania, które wylądowały na ziemi. Wbiłem się w jej usta, wstykając swój jezyk do jej buzi

*Scena +18 * (hahahah zoboczuchy będą nie najedzone )

Cailin


Nie było ich już bardzo długo, a lekcja powoli się kończyła. Stwierdziałam że ich poszukam. Szłam pustym korytarzem, nie wiedząc gdzie mogą być. W pewnym momencie usłyszałam głos Alice, która mówiła bardzo ale to bardzo głośno. Było ją słuchać w całej szkole. Doszłam do kantorka woźnego, gdzie usłyszałam również głos Justina

-Jesteś cudowna Alice
-Chcę być twoja tylko twoja
-I będziesz -podsłuchiwałam. Ich głosy wydawały się bardzo ciężkie. Oddychali bardzo głośno. Postanowiłam wejść do środka. Po otwarciu drzwi, moje oczy mało co mi nie wypadły. Justin z tą dziwką Alice. Nadzy, leżacy nad sobą. Był to okropny widok. Chłopak którego kochałam, oszukiwał mnie. Łzy napłynęły mi do oczu. Nawet nie zauważyli że weszłam do środka. Nie patrzyłam na nic innego tylko na twarz Justina. Był .....szczęśliwy ? Woda z moich oczu płynęła jak wodospad po moich policzkach. Nie mogłam przestać płakać. Patrzyłam wciąż na jego twarz z niezrozumieniem i rozczarowaniem. Machałam lekko głową na boki, nie mogąc uwierzyć. 

-Jesteś skończonym skurwielem Bieber.-Krzyknęłam z całych swoich płuc. Dopiero wtedy zauważyli mnie w pomieszczeniu. Justin od razu wstał zakładając swoje spodnie.
-Cailin ja... -nie dokończył bo wybiegłam z pokoju. Mijając tak szybko wszystkie szkolne szafki, żałowałam tego że go poznałam. I w śnie i w realu. Chciałam skończyć to gówno. Nie mam dla kogo żyć, ponownie. Biegłam przez tłoczne ulice, chcąc dostać się do domu. 

Justin

Jestem zerem. Pierdolonym zerem. Jak mogłem to zrobić i to jeszcze jej. Dziewczynie mojego życia. Jestem idiotą, nigdy sobie tego nie wybaczę. "Jesteś skończonym skurwielem Bieber " Jej łamiący się głos, który był połączony z falami łez, obijał mi się ciągle w głowie. Wybiegłem za nią ale jej już nie było w szkole. Wróciłem do pokoju, gdzie stała Alice, wciągając na siebie ciuchy.

-Jeżeli mi nie wybaczy, przysięgam że cię zabije
-Mój ujciec jest policjantem znajdzie cię
-Chuj mnie obchodzi twój stary, jeśli ona mi nie wybaczy, pożałujesz tego co zrobiłaś
-Ale to też twoja wina Justin -podszedłem do niej łapiąc jej nadgarstki podciągając do góry.
-Zginiesz, rozumiesz zginiesz -wybiegłem ze szkoły udając się  w kierunku domu Cailin

Jakim ja byłem idiotą. Moje życie bez niej, jest nic nie warte. Ona dawała mi siłę, ona sprawiała że uśmiechałem się codziennie. Kocham ją. Rozumiecie kocham.



Cailin


Wbiegłam z płaczem do domu. Nie widziałam co zrobić, ale wiem jedno nie chce się już męczyć w tym życiu. Pobiegłam do łazienki wyciągając z szafki żyletkę. Bałam się, nie wiem czego ale się bałam. Bałam się zrobić to po raz kolejny. No ale kto mi pomoże ? Na pewno nie Justin, choć jest on jedynym..... Przecież jest jeszcze James !-Pomyślałam Wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam do niego sms.

James, nie znamy się długo, ale jesteś teraz jedyną osobą której mogę zaufać. Zobaczymy się za parenaście lat. ( W innym świecie ) Chcę bys wiedział tylko jedno, jeśli już wyglądasz jak Justin, nie bądź taki jak on. Bądź dobrym człowiekiem. Proszę. Będę cię obserwować z ...Góry. Do zobaczenia. "Kocham cię " Haha -Cailin -kliknęłam wyślij

Wzięłam żyletkę w ręce i namalowałam nią słowo "Forever". Rana zaczęła mnie bardzo piec. Krew zaczęła spływać po mojej ręce. Zakręciło mi się w głowię i odpłynęłam.



James


Poczułem wibrację w kieszeni. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zobaczłem że dostałem sms od ...Cailin.


James, nie znamy się długo, ale jesteś teraz jedyną osobą której mogę zaufać. Zobaczymy się za paręnaście lat. ( W innym świecie ) Chcę byś wiedział tylko jedno, jeśli już wyglądasz jak Justin, nie bądź taki jak on. Bądź dobrym człowiekiem. Proszę. Będę cię obserwować z ...Góry. Do zobaczenia. "Kocham cię " Haha .Cailin 


-O kurwa -krzyknąłem
-Panie Bieber, coś ty powiedział ?
-Proszę pana mam bardzo poważną sprawę, może mi pan podać adres Cailin Ruso ?
-Po co ci to chłopcze ?-zapytał spokojny
-Bo zaraz pana uczennica może umrzeć chyba tego nie chcemy no nie -szepnąłem mu do ucha. Byłem bardzo zdenerwowany.
-O matko, Proszę. ul.Light 98
-Dziękuje i proszę nikomu nie mówić

Wybiegłem z klasy najszybciej jak potrafiłem. Biegnąc, zauważyłem już dobrą ulicę. 95,96,97 i jest. 
Wparowałem do jej domu jak oparzony. Na dole nigdzie jej nie znalazłem. Poleciałem na górę schodami i znalazłem ja w łazience. Jej twarz była blada, mokra jeszcze od łez. A reszta ciała była pokryta czerwoną krwią.


Heheh. Mamy 13 rozdział. Jak myślicie czy Cailin przeżyje ? No bo przecież historia miała się kończyć ?! Poczekajcie na rozdział 14. Będzie się działo !! <3

sobota, 19 kwietnia 2014

Dwunasty "-Nie siedziałem w więzieniu.. -Tylko w areszcie ! "

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM. Bardzo ważne! Proszę o komentarze <3

Cailin

-Wejdziesz ?- zapytałam 
-Idź się wyspać piękna, wieczorem gdzieś cię zabiorę -powiedział mi, całując moje zimne czoło
-Dobrze -pomachałam mu na pożegnanie.

Gdy weszłam do środka, poleciałam od razu do łóżka, na które skoczyłam z wielkim hukiem. Wślizgnęłam się pod koc i zasnęłam.

Justin


Zamknęła drzwi, a ja udałem się w stronę samochodu. Odjechałem z piskiem opon. Wszedłem do domu i zauważyłem że drzwi od balkonu są otwarte. Nie przypominam sobie żebym je otwierał-pomyślałem. Wszedłem do kuchni zobaczyć czy ktoś w niej jest, na szczęście nikogo nie zastałem. Tak samo sprawdziłem salon, łazienki, pokoje i uznałem że może wiatr je otworzył wiec, emocje we mnie opadły. Szedłem w stronę swojego pokoju, gdy nagle usłyszałem że coś w moim "królestwie" spada na ziemie. Wbiegłem do pokoju, lecz tam nikogo nie było. Przynajmniej tak mi sie wydawało.

-Justin Justin Justin ...-usłyszałem ten wkurzający, głos dobiegający z mojego łóżka. Odwróciłem się.
-James... Co ty tu ...-nie dokończyłem
-Wpadłem odwiedzić mojego kochanego braciszka a co innego -powiedział z szyderczym uśmiechem
-Nie odzywałeś się trzy lata, a teraz oczekujesz że przyjmę cię z otwartymi rękoma, za to co zrobiłeś
-Skończyłem z tym Jay, wszystko uregulowałem, nic mi nie jest, żyję i dziękuję za twoją troskę
-Nie jest tak że się o ciebie nie troszczę James, ale myślałem że jeżeli radziłeś sobie przez ten czas, już nie chcesz żyć normalnie z nudnym bratem. -oparłem się o biurko
-Wiesz dlaczego uciekłem, to było dla mnie naprawdę trudne. Jak nie dawałem rady, musiałem coś zrobić żeby sam nie umrzeć...
-I dlatego musiałeś, kraść, mało co nie zabijać i włóczyć się po więzieniach.
-Nie siedziałem w więzieniu..
-Tylko w areszcie. Dlaczego nie przyszedłeś do mnie, jak ci brakowało czegoś. Jesteśmy braćmi możesz na mnie polegać.

Tak. James to mój brat. Brat bliźniak. Jesteśmy identyczni, tyle że on ma tatuaże, ja nie. Uciekł z domu mając 16 lat, od razu po wypadku rodziców. Nie umiał sobie z tym poradzić, zamknął się w sobie i uciekł. Nie mogłem nic na to poradzić, nie słuchał mnie i nie chciał żebym mu pomagał. Dlatego odpuściłem. Słyszałem w telewizji nie raz jego imię, że okradł sklep, napadł na kogoś. Po prostu sobie chłopak nie radził. Nie dziwie mu sie w sumie, ale chyba przez jakiś okres zapomniał o mnie bo nie miałem z nim żadnego kontaktu. Wracając...

-Sory Justin, nie myślałem, ale ta ciągła tuaczka uświadomiła mi że nie jestem sam, zę mam ciebie i... i dlatego wróciłem.
-Okey, możesz wrócić do dawengo domu, ale pod warunkiem...
-Jakim?
-Od poniedziałku chodzisz ze mną do szkoły, szukasz pracy i kończysz z tym gównem
-Tak jest mamo -powiedział podając mi rękę na zgodę
-Zabawne, więc, jak chcesz coś do jedzenia, lodówkę masz pełną, ja idę spać a wieczorem wychodzę
-Czyżby z Cailin ?-zaśmiał się
-Skąd wiesz ?
-To że mnie nie widziałeś nie znaczy ze mnie tu nie było i że o niczym nie wiem stary
-Nie ważne. Idę spać, wiec mógłbyś wyjść
-Dobranoc kruszynko- krzyknął wychodząc z pokoju
-Zamknij się -odkrzyknąłem śmiejąc się. Po chwili zasnąłem

*Wieczór*

-Justin wstawaj ! -krzyczał James
-Czego ?-warknąłem
-Cailin dzwoniła
-Która godzina ?- zerwałem się z łóżka
-18 15, powiedziałem jej że już sie ubierasz i za 15 min będziesz
-Nie rozpoznała że to nie ja mówię
-Jay mówimy takim samym głosem tylko że ja mam seksowniejszy-rzuciłem go poduszką która leżała na ziemi i zacząłem sie przygotowywać.

Ubrany i uczesany pobiegłem do auta zostawiając James'a samego w domu. Oczywiście nie obeszło się bez przestrogi dla niego. "Jesteś tak jakby w moim domu więc jak wrócę ma być tak samo jak jest teraz". Pokiwał głową co pewnie oznaczało że rozumie. Podjechałem pod dom Cailin. Nie musiałem wysiadać z auta, ponieważ gdy przyjechałem ona od razu wyszła z domu zamykając drzwi. Obeszła pojazd i wsiadła na miejscu pasażera. Wyglądała naprawdę... oszałamiająco.


-Hej piękną -pocałowałem ją w policzek
-Hej Justin



Cailin


Wsidłam do auta Justina.

-Hej piękna -pocałował mnie w policzek
-Hej Justin
-Wyglądasz prześlicznie 
-Dziękuję ty też niczego sobie-zażartowałam. Justin wyglądał na prawdę seksownie.

-To gdzie jedziemy? -zapytałam
-Niespodzianka
-Nie lubię niespodzianek, Justin -powiedziałam zirytowana
-To polubisz

Odjechaliśmy spod mojego domu. Droga mijała nam w ciszy. Parę razy spojrzałam na Justina, on na mnie i zaśmialiśmy się kilka razy. W końcu auto stanęło, koło jakiegoś parku. Nigdy nie byłam w tej okolicy i to może dlatego nie widziałam nigdy tego parku. Wysiedliśmy i udaliśmy sie w jego głąb. Omijaliśmy wiele latarni i pustych ławek. W pewnym momencie doszliśmy nad jakąś polanę, którą kroczyliśmy aż na samą górę jakiejś wysepki. Doszliśmy na sam szczyt. Na środku stała ławka, a obok niej dwie latarnie. Jednak widok jaki można oglądać z tej wysepki był cudowny. Było z niej widać całe miasto.

-Justin tu jest pięknie -powiedziałam siadając na ławce. Chłopak zrobił to samo
-Wiem. Przychodzę tu gdy mam zły dzień -wtuliłam się w jego ramiona

Siedzieliśmy, raz w ciszy, raz rozmawiając. To był naprawdę wspaniały wieczór. Poczułam lekkie wibracje, ale nie dochodzące z mojego telefonu. Justin wyciągnął iPhona z kieszeni i odblokował go, po czym schował z powrotem do kieszeni.

-Kto to ?
-To nic ważnego -od razu odpuściłam. Ufam mu, dlatego nie wypytywałam.


Justin


Wibracje. Spojrzałem na telefon. Sms 
Od Nieznany : Wychodzę z domu do kolegi wrócę za 2 godziny, dom jest do waszej dyspozycji Hahaha /James
Do James: Okey :P

-Kto to ?
-Nic ważnego
-Cailin może pójdziemy do mnie, mam wolny dom ?
-Cały czas masz wolny ! Haha znaczy wiesz o co mi chodzi
-Cailin muszę ci coś powiedzieć-Miała prawo wiedzieć -No bo ...
-Yhymm -Ale może nie dziś
-Jesteś dla mnie wyjątkową osobą. Wiesz o tym ?
-Teraz już tak -musnęła ustami mój policzek
-Więc...-przeciągnąłem "c"
-Więc ? -Dopytywała. Klęknąłem przed nią...
-Chcesz być moją dziew...
-Boże myślałam że chcesz się mi oświadczyć. Oczywiście że tak Justin, a teraz wstawaj.
-Cieszę się -wziąłem ja na ręce i kręciłem ją w górze. Krzyczała i biła mnie po plecach bym ją postawił. Zakręciło mi się w głowie i upadliśmy na ziemię. Cailin wylądowała na mnie. Spojrzała w moje oczy a ja w jej. Myły tak piękne, jak ona cała.

-Jesteś piękna -powiedziałem
-Dziękuję -cmoknęła mnie w usta i wstała - To co idziemy do ciebie ?- zapytała podając mi rękę po czym wstałem
-I co będziemy robić ? -spytałem z miną nijakiego "zboczeńca"
-Głupek -uderzyła mnie z ramię i udaliśmy się w stronę auta

*Jazda autem*

Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu. Ściągnęliśmy buty i weszliśmy do salonu.

-Siadaj-powiedziałem
-Dziękuję-wtuliła się we mnie
-Może coś obejrzymy ?
-Znowu Justin ?
-No dobrze może coś zjemy ?
-Okey, ale tym razem ty gotujesz
-Dobrze


Zrobiłem tosty które od razu zjedliśmy. Po chwili Cailin stwierdziła że jest śpiąca.

-Justin odwieziesz mnie do domu ?
-Po co ?
-No bo chce mi sie spać no nie ? To chyba normalne
-Możesz spac u mnie -powiedziałem uśmiechając się do niej
-Na prawdę mogę ?-nie dowierzała
-Oczywiście-pocałowałem ją w czoło -Ale pod jednym warunkiem
-Jakim ?-zapytała zirytowana
-Śpisz ze mną-zaśmiałem się
-Okey, ale nie wyobrażaj sobie za dużo ok ?
-Okey-musnąłem jej usta i zaprowadziłem na górę.

 Usiadła na moim łóżku i wpatrywała się we mnie.
-Może byc ?-rzuciłem do jej rąk moją bluzkę do koszykówki z numerem 9, a ja wziąłem z numerem 6

-Yhym. Pójdę się umyć jeśli mogę ?
-A mogę z tobą ?-dodałem z łobuzerskim uśmiechem
-Nie przesadzaj
-Przepraszam- weszła do łazienki, a ja poszedłem do drugiej wziąć prysznic.

Gdy skończyłem poszedłem do pokoju gdzie zastałem Cailin oglądającą zdjęcia mojej rodziny. Wyglądała tak seksownie w mojej koszulce. Jej mokre włosy okrywały jej piękną buzię.

-Idziemy ?-wskazałem na łóżko
-To twoja siostra ?
-Tak
-I twoi rodzice ?
-Tak -odpowiedziałem, nie chcąc słyszeć kolejnego
-A ten to ty i ..?
-Cailin jestem śpiący idziesz ?
-No okey

Połołyliśmy sie na łóżku obok siebie. Cailin na moim torsie trzymała głowę a ja przytuliłem ja do siebie swoim ramieniem. Po chwili zasnąłem.

Cailin


Przetarłam lekko oczy i wstałam do pozycji siedzącej. Spojrzałam na Justina który jeszcze spał. Postanowiłam coś ugotować dla niego, ale po tym jak się umyję i przebiorę. Wybrałam dresy z dużą bluzą, z szafy Justina i udałam się do łazienki.
Po porannej toalecie udałam się do kuchni. Zobaczyłam Justina w samych dresach, stojącego przy lodówce. Postanowiłam go przywitać z lekką czułością. Podeszłam do chłopaka oplatając go od tyłu swoimi rękoma.

-Dzień dobry kochanie -pocałowałam go w jego gołe plecy
-Cześć Cailin-chłopak odwrócił się i spojrzał mi w oczy. Zauważyłam że miał na sobie tatuaże których nigdy wcześniej nie zobaczyłam.
-Justin..?-przeciągnęłam, odsuwając się od chłopaka -Od kiedy ty masz...-nie dokończyłam
- Ja ich nie mam kochanie...-usłyszałam głos za swoimi plecami

No i mamy 12 rozdział. Dodaję go wcześniej jak widać :) Myślę że się wam spodoba. Niestety muszę zmartwić niektóre osoby, ponieważ za kilka rozdziałów historia Cailin i Justina się skończy :) Ale tak szybko się mnie nie pozbędziecie :) Mam niespodziankę dla nie których :) Do zobaczenia

czwartek, 17 kwietnia 2014

Jedenasty "Więc spaliście razem tak"

Komentujcie proszę !!! <3

Cailin



-Justin kochanie! -usłyszałam
-Czego chcesz ?-warknął Justin
-Już ci przeszło ? Po tamtej nocy myślałam tylko o tobie ska...-nie dokończyła
-Jakiej nocy suko? Nic nie było między nami !
-A może po prostu nie chcesz by dowiedziała się o tym twoja nowa zabaweczka. Czekaj jak jej było...Cailin?
-Zostaw ja w spokoju. Myślisz że nabierze się na twoje bajeczki ?
-Inni się nabrali teraz jej kolej !-szepnęła

Postanowiłam wyjść z łazienki, co zszokowało tą.. dziewczynę.

-Przykro mi skarbie nie nabiorę się bo nie jestem jak inni -powiedziałam z wyższością
-A teraz... wyjdź Ann, albo ci pomogę- Justin krzyknął, wskazując palcem na drzwi. Dziewczyna obróciła się na piętach i wyszła z pokoju z tzw. Fochem.

-Justin ?-powiedziałam stając twarzą w twarz z chłopakiem
-Tak ?
-Kto to był?-zapytałam układając ręce na ręce
-Szkolna dziw.... puszcza się na prawo i lewo. Nazywa się Ann i nie wiem co słyszałaś, ale nie trać czasu na to. To wszystko brednie.
-Okey -wypuściłam masę powietrza z buzi
-To po co tu jesteśmy? Chodźmy na dół się zabawić !
-Nie zostańmy-powiedział z miną szczeniaczka
-Niech ci będzie
-Może coś obejrzymy ?
-Z chęcią-Justin podszedł do szafki na której leżało wiele płyt z filmami.
-Może być LOL ?
-Hahah czy ja wiem, to nie jest film dla ciebie Justin ? -powiedziałam śmiejąc się w niebogłosy
-Bardzo śmieszne Cailin. Oglądałem go tysiące razy.

Włączył film i położył się na łóżku. Zrobiłam to samo, kładąc głowę na jego torsie wtulając się w niego. Film był (oczywiście jak zawsze) zajebisty. Niestety moje podczas oglądania filmów szybko tracę kontrolę na powiekami. W połowie filmu zasnęłam. W mojej głowie leciała w kółko ta sama piosenka z filmu. Heart on fire. Moje oczy powoli zaczęły się otwierać i usłyszałam cudowny głos. Co dziwniejsze nie był to tylko głos bohatera filmu ale i również....Justina. Słuchałam jak śpiewa. Miał naprawdę niesamowity głos. Poruszyłam się i spojrzałam na twarz chłopaka.

-Ooo nie śpisz ?-zapytał zmieszany
-No jak widać już nie-powiedziałam posyłając mu uśmiech
-Oglądasz dalej czy idziesz spać ?
-Justin ?
-Co tam ?
-Bardzo ładnie śpiewasz -po tych słowach położyłam ponownie głowę na jego torsie, dodając- Idę spać obudź mnie za godzinkę, muszę wrócić do domu
-Dziękuję -powiedział całując mnie w czubek głowy -Dobranoc księżniczko. I wtedy zasnęłam


Poczułam lekki powiew wiatru lecącego z okna. Próbowałam otworzyć zaklejone oczy, przez które widziałam lekko zamazany obraz. Spojrzałam w górę i zobaczyłam piękne oczy Justina, które wpatrywały się we mnie.

-Justin ?!
-Dzień dobry księżniczko-Rozejrzałam się po pokoju i dopiero wtedy dotarło do mnie że nie jestem w domu.
-Dlaczego mnie nie obudziłeś wczoraj ? -powiedziałam uderzając go w ramię
-Tak słodko spałaś, nie chciałem cie budzić -cmoknął mnie w czoło
-Pfff... Która jest godzina ?
-Dziesiąta -zaśmiał sie
-A tak serio ?-Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem
-Siódma kochanie -zaśmiał się ponownie
-Nienawidzę cię -wstałam i rzuciłam go poduszką

Weszłam do łazienki i zmyłam cały makijaż, a że nie miałam swoich kosmetyków musiałam przetrwać dzień bez make-up'u. Wyszłam z pomieszczenia i zastałam Justina w samych spodenkach. Wyglądał tak... pfff. Zapatrzyłam się na jego boskie ciało, czego skutkiem było przegryzanie dolnej wargi.

-Woow.-Powiedział
-Co? Jest aż tak źle ?-Zapytałam, zmartwiona
-Źle ? Jest ...wow. Wyglądasz jeszcze piękniej niż zawsze
-Dziękuję- Zarumieniłam się
-Jesteś słodka gdy się rumienisz -Podszedł do mnie łapiąc mnie w tali, przyciągając do siebie bardzo blisko
-Ja się nie rumienie-powiedziałam zamieszana
-Oj nie kłam kochanie -powiedział przybliżając swoją twarz
-Chyba musimy pomóc im posprzątać no nie ?- powiedziałam wyślizgując się z uścisku
-Niech będzie

Wyszliśmy z pokoju i zastaliśmy wielki syf. Wszędzie leżały puszki po piwie, spalone papierosy, a w powietrzu unosił się smród dużej ilości alkoholu. Zeszliśmy schodami na dół gdzie spotkaliśmy sprzątającego Chaza.

-Siema stary-powiedział Justin
-Jay ? Co ty tu robisz ? Myślałem że poszedłeś wieczorem do domu-zaśmiał sie
-Spałem w twoim pokoju-powiedział Juss-Chaz to jest Cailin
-Hej -powiedziałam dodając uśmiech


-Cześć powiedział chłopak podając mi rękę-Więc spaliście razem tak ?- zaśmiał się szyderczo. Usiedliśmy z Justinem na sofie i zaczęliśmy się głośno śmiać

-My tylko spaliśmy -prawię płakałam ze śmiechu
-Okey -wycofał się Chaz -Pomożecie ?
-Jasne- powiedziałam


Sprzątaliśmy dom jakieś dwie godziny. W każdym pokoju było jeszcze kilka osób które "wyganialiśmy". Zmęczeni po całym dniu, udaliśmy się do kuchni. Byłam bardzo głodna więc postanowiłam coś ugotować, nie tylko sobie ale i chłopakom.

-Co chcecie do jedzenia ?-spytałam
-Spaghetti -powiedzieli równocześnie. Za siadli przed telewizorem a ja wzięłam się za gotowanie.


Justin


Usiadłem z Chaze'm na sofie włączając telewizję. Wpatrywaliśmy się w niego bez słów. W pewnej chwili Chaz popatrzył na mnie z miną zachwyconego dzieciaka.

-Jak było ?-zapytał zaciekawiony
-Nic nie było -uderzyłem go w ramię
-Jasne- powiedział z naciskiem na "s" -Mam ci uwierzyć
-Oglądaliśmy film i ona zasnęła więc ...-nie dokończyłem
-Więc jej nie budziłeś, bo słodko spała. Spoko stary nie wnikam-powiedział jakby czytał mi w myślach
-Yhymmm

Oglądaliśmy jakiś film, gdy nagle po pokoju rozległ się krzyk Cailin.

-Jedzenie gotowe
-Mmmm...wygląda kusząco-powiedział Chaz
-Tak jak i kuchareczka-szepnąłem Cailin do ucha
-Justin !! Przestań -zaśmiała się

Usiedliśmy przy stole zajadając pyszne Spaghetti. Spojrzałem kilka razy na Cailin, ona na mnie również. Posyłaliśmy sobie małe uśmieszki.

-Dziękuję bardzo- powiedział Chaz
-Pozmywam jeśli pozwolisz
-O nie, Chaz pozmywa, my musimy jechać -pocałowałem ją w czubek głowy, następnie klepiąc chłopaka po plecach.
-Gdzie jedziemy ?-spytała Cailin
-Do twojego domu, a teraz chodź

Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem za sobą do mojego auta. Po paru minutach już byliśmy na miejscu. Cailin wysiadła razem ze mną i podeszła do drzwi które po chwili otworzyła. Stojąc w wejściu spojrzała na mnie pytając :

-Wejdziesz ?-Spytała ciągle sie uśmiechając. Była taka urocza.



Jedenasty rozdział już za nami. Postanowiłam zmienić trochę styl pisania i będę dodawać gify lub zdjęcia, które pomogą troszkę waszej wyobraźni. Ann pojawiła się w poście z bohaterami, wiec zapraszam do zapoznania się z nią bo będzie jej dużo .Do zobaczenia po jutrze :*

niedziela, 13 kwietnia 2014

Dziesiąty "Justin kochanie "

Cailin



Od Justin : Będę wyjeżdżać o 20
Do Justin : Okey czekam ;*

Podałam mu jeszcze swój adres i zaczęłam sie przygotowywać. Od razu udałam się pod prysznic. Po wyjściu z łazienki, ubrałam sie w wybrany już wcześniej strój- czarną obcisłą sukienkę. Zrobiłam sobie lekki make-up i rozpuściłam włosy następnie prostując je. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zbiegłam po schodach na dół. Poprawiłam się w lustrze i otworzyłam drzwi.

-Hej Justin
-Hej piękna -cmoknął mnie w policzek
-To gdzie jedziemy ?
-Na imprezę do Chaza
-Okey

 Założyłam swoje czarne szpilki i wyszłam z domu zamykając je na klucz. Wsiadłam do auta Justina, które było śliczne. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy, lecz Justin postanowił to przerwać.

-Więc Cailin... może opowiesz coś o sobie ? A potem ja o sobie ?
-Ty nie muszisz nic mówić o sobie Justin- powiedziałam posyłając mu uśmiech
-Dlaczego ?
-Uwierz wiem więcej niż ci się wydaję -zachichotałam
-Okey. Więc masz rodzeństwo ?
-Miałam. Miałam brata Jaxon'a
-Jezu Cailin przepraszam, nie wiedziałem
-Wiem że nie wiedziałeś, ale nic się nie dzieje już się z tym pogodziłam, jest dobrze -powiedziałam gładząc go po ramieniu
-Co sie stało ?
-Zginął w wypadku samochodowym... razem z moimi...- nie dokończyłam
-Rodzicami ? Wiem coś o tym moi...
-Też zginęli w wypadku razem z Jazzmyn ?
-Ta..a..tak ale skąd wiesz ?
-Kiedyś ci wszystko opowiem, ale nie teraz-w tym momencie dojechaliśmy na imprezę
-Dobrze, ale obiecujesz ?
-Obiecuje-pocałowałam go w policzek - Idziemy ?-zapytałam
-Tak

Justin zachował sie jak dżentelmen, ponieważ wysiadł i otworzył mi drzwi. Wysiadłam z auta i podążałam za Justinem trzymając go za rękę. Już na dworze czuć było alkohol i dym z papierosów. Wszędzie stali ludzie obściskujący sie w kątach, a ich głosy zagłuszała głośna muzyka. To się nazywa impreza XXI wieku.

-Napijesz się czegoś?-zapytał Juss
-Drinka proszę

Usiadłam przy stole, a Justin poszedł po napoje. Siedziałam sama, więc wyciągnęłam telefon z torebki. Przeglądałam faceook'a i poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku. Podniosłam głowę i ujrzałam :

-Max ? -spytałam
-Hej śliczna -pocałował mnie w policzek, ale czuć od niego było alkohol
-Fajnie cię znowu zobaczyć -powiedziałam bardziej do siebie
-A ja widzę cie pierwszy raz -posłał mi uśmiech
-Powiedzmy że ja ciebie też -zachichotałam
-Max -podał mi rękę
-Cailin -podałam mu moją dłoń którą ucałował. Zarumieniłam sie
-Jesteś tu z kimś ? -zapytał
-Tak. Z przyjacielem
-Yhymm to nie będę przeszkadzał -pocałował mnie w policzek podając kartkę po ręki
-Do zobaczenia piękna
-Hej

Otworzyłam karteczkę gdzie pisało : Pisz kiedy chcesz :* 898 000 203 (NUMER JEST WYMYŚLONY)
Uśmiechałam się sama do siebie, może dlatego że nawet w śnie Max spodobał mi się.
Z daleka zobaczyłam Justina idącego z naszymi drinkami. Podał mi mój napój i usiadł naprzeciwko mnie.

-Cailin kto to był, ten chłopak ?
-Mój kolega, Max -powiedziałam biorąc łyka
-Yhym


Długo rozmawialiśmy o sobie. Dowiedziałam się dokładnie tych samych rzeczy co w śnie i nawet więcej. Po godzinie gadania weszliśmy na parkiet trochę potańczyć. Widziałam obok siebie wiele par, które obcierały się nawzajem swoimi ciałami. W momencie gdy weszliśmy między imprezowiczów, muzyka zwolniła tempo, zmieniając się w wolną piosenkę Zary Larson -Uncover. Położyłam ręce wokół jego szyi, opierając głowę na jego ramieniu. On zaś swoje umieścił wokół mojej tali. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, co pozwoliło mi przypomnieć sobie wszystkie chwile spędzone z Justinem. W pewnym momencie podniosłam głowę i poczułam dłonie Justina, które umieścił na mojej twarzy. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Justin przybliżył swoja twarz do mojej dotykając lekko moich ust swoimi. Wiedziałam, że nie chce on zakończyć tego pocałunku tak szybko, lecz jakiś pijany gościu wpadł na naszą dwójkę rozdzielając nas od siebie. Justin chwycił mnie ze rękę i pociągnął za sobą po schodach. Weszliśmy do pokoju, który chyba jako jedyny nie był zajęty przez desperackich nastolatków, którzy zabawiają się ze szkolnymi "gwiazdami" (czyt. Dziwkami). Usiadłam na wielkim łóżku które stało na środku pokoju, gdy Justin zamykał drzwi. Oparł się o nie i spojrzał na mnie.

-Cailin przeprasza -powiedział drapiąc się po karku, a na twarzy widniało poczucie winy
-Justin przecież nic nie zrobiłeś !
-Pocałowałem cię a to już dużo, jak na tak krótką znajomość
-Pff...Muszę do toalety-powiedziałam wstając z łóżka kierując się do łazienki która była (na szczęście) w pokoju.
-Cailin jeśli zrobiłem coś nie tak to prze...-przerwałam mu
-Wszystko w porządku Justin, po prostu muszę do toalety -powiedziałam śmiejąc się
-Okey-puścił mi oczko siadając na łóżku

Weszłam do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Stanęłam przed wielkim lustrem oglądając się. Wyglądałam w sumie nie tak źle. Poprawiałam włosy, gdy zza drzwi usłyszałam że ktoś otwiera drzwi zamykając je dość głośno. Podeszłam do drzwi łazienki słuchając co dzieje się w pokoju.

-Justin kochanie !!-usłyszałam


10 ROZDZIAŁ <3 Tyle oczekiwany i jest. Chcę dodawać rozdziały co dwa dni teraz ponieważ na świętach robię przerwę. Tak więc do wtorku :)




niedziela, 6 kwietnia 2014

Dziewiąty "Życie jest krótkie, a przynajmniej szybko można go zakończyć "

CZYTAJCIE I  

KOMENTUJCIE <3

Cailin


                         Życie jest krótkie, a przynajmniej szybko można go zakończyć. Zamykając oczy, całe życie przeleciało mi przed oczami. Pocałunek z Justinem, Max'em, odnalezienie rodziny, przyjaciół. Kiedyś chciałam go zakończyć szybko i bez boleśnie,  ale teraz wiedziałam że straciła bym wszystko.

                Widziałam jego palce zsuwające się na spust który przycisnął. Bałam się, bałam się jak cholera, że zabił mnie, a ja nie mogę z tym nic zrobić. Zacisnęłam mocno oczy. Łzy chciały się wydostać spod powiek. Nie czułam nic, nawet bólu. Czy to znaczy że już nie żyje? To znaczy że jestem już tam na górze? Nie. Wzięłam głęboki wdech. Wypuściłam powietrze i otworzyłam oczy. Były sklejone, i zaspane. Wtf ? Podniosłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. Nie wiem czy dobrze widzę, ale ja.. ja ... jestem w swoim pokoju ? Co się dzieje? Gdzie mama, tata, Jaxon, Justin ? Wstałam z łóżka i zbiegłam na dół.

-Mamo? Tato? Jaxon? Justin ?-wymieniałam ze łzami w oczach -Mamo ?! Tato ?! - krzyczałam dławiąc się wodą płynącą z oczu po całej twarzy.

To był tylko sen ? Nie to nie może być prawda. Byłam szczęśliwa, w końcu sie uśmiechałam, a to był tylko sen? Oparłam się o ścianę zjeżdżając plecami w dół. Twarz schowaną miałam w dłoniach które przepełniały łzy. Siedziałam zapłakana jakąś godzinę. Nie mogę uwierzyć w to. Wszystko co było dla mnie ważne przepadło.

-Okey. Jeżeli to był sen, to który dziś jest dzień ?- powiedziałam sama do siebie.

     Wstałam z ziemi i pobiegłam po schodach do swojego pokoju. Sięgnęłam po telefon, który leżał na małej szafce. Spojrzałam na datę i godzinę - 7 30, 4 września. W tym dniu poznałam... Justina. Czyli to wszystko to był tylko sen ! Boże. No ale co poradzę. No nic. Muszę żyć, ale będę przeżywać życie z głową podniesioną do góry.

       Podeszłam do szafy i wybrałam ciuchy do szkoły. Były to czarne rurki, szary top i szary sweter. Włosy upiełam w "niesfornego koczka". Zbiegłam do kuchni i chwyciłam za jabłko. Biorąc kolejne gryzy, pakowałam się drugą ręką do szkoły. Ubrałam na koniec szaro-czarno-zielone Air Maxy i wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spoglądając na godzinę.
-Fuck -powiedziałam sama do siebie. Była 7 50, a na ósmą miałam pierwszą lekcje. Przyśpieszyłam kroku, czego skutkiem był lekki bieg. Wleciałam do szkoły, cała zdyszana. Miałam jeszcze jakieś 2 minuty do lekcji więc poszłam do toalety. Spojrzałam na siebie w lustrze i przyznam że wyglądałam naprawdę świetnie, jak po przebiegnięciu paru ulic. Jednak wadą dzisiejszego wyglądu było to że ... się nie pomalowałam. Na szczęście w torbie, miałam tusz do rzęs (na wszelkie wypadki), którego natychmiast użyłam. Dryy. Zadzwonił dzwonek, wiec udałam się do klasy. Z całego pośpiechu trochę się zawieruszyłam.

-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam wparowując do klasy. Stanełam i dopiero po kilku sekundach zauważyłam że to nie moja klasa. Lekko się zarumieniłam.
-Panno Russo, czyżby pani aby nie pomyliła klas ?- Zapytał nauczyciel
-Tak wiem przepraszam-powiedziałam wpatrując się w swoje buty. - Trochę się śpieszyłam i nie patrzyłam gdzie wchodzę. -mówiłam ciągle nie podnosząc głowy
-Tak, ani nie patrzyłaś w co sie ubierasz - powiedział jakiś chłopak z chrypiącym głosem. Zaraz zaraz..przecież to..
-Panie Bieber, proszę o spokój- podniosłam głowę i ujrzałam.. Justina. Był tak samo przystojny i tak samo seksowny jak we śnie. Nasze oczy się spotkały, na co on wygladał na lekko zmieszanego
-Znaczy, przepraszam ...yy - powiedział Justin
-Cailin - odpowiedziałam
-Przepraszam Cailin...ja..- przerwał mu nauczyciel
-Ty musisz być już cicho, a pani Russo proszę iść na lekcje
-Do widzenia- powiedziałam wychodząc z klasy

 Justin. Justin którego poznałam w śnie który przeżył ze mną tyle chwil. Może nie byliśmy parą, ale to nie zmienia faktu że .. go kocham. Udałam się w stronę swojej klasy i z uśmiechem na twarz przesiedziałam całą lekcje. Na przerwie postanowiłam coś zjeść. Poszłam do szkolnej stołówki, gdzie zamówiłam sobie sałatkę owocową. Usiadłam przy stole, przy którym nikogo nie było. No trudno.


Justin


             Ruso...Ruso To nazwisko odbijało mi się cały czas w głowie. Nie mogłem o niej zapomnieć. Była taka ładna. Jej oczy, jej uśmiech i... ona, nie dawała mi spokoju. 
      Po lekcji udałem się w stronę stołówki by coś zjeść. Wziąłem hamburgera i puszkę coli. Po drodze do "mojego "stolika, spotkałem się z kumplami. Razem z nimi usiadłem i zacząłem pożerać mój lunch.

-Co dzisiaj robicie ?-zapytał Chaz. Wszyscy odpowiedzieli oprócz mnie
-Justin? Justin! Kurwa Justin! 
-Co ? -warknąłem przez zęby
-Co dziś robisz sie pytam ?
-Dzisiaj nic a czego ?- mówiłem biorąc kolejne gryzy kanapki
-Robie imprezę, wiec idziesz ?
-Zobaczę
-Stary co z tobą ?
-Ze mną ? Nic -powiedziałem. Podniosłem głowę i zacząłem rozglądać się po stołówce. Nie, nie, nie, o tu jesteś kochanie.
-Zaraz wrócę- powiedziałem zadowolony i ruszyłem w stronę stolika Cailin.


Cailin


           W spokoju jadłam swoją sałatkę, przeglądając Facebook'a na moim iPhon'ie. W pewnym momencie kątem oka zobaczyłam że ktoś siada obok mnie. Nie musiałam podnosić głowy, bo po zapachu rozpoznałam perfumy mojego Justina.

-Cześć mała. Jestem..
-Justin..- przerwałam mu nie odrywając wzroku od telefonu
-Yyy skąd wiesz ?- zapytał lekko zmieszany
-Pff...no... no hmm. po prostu wiem
-Nie ważne. Justin jestem -podał mi rękę którą uścisnęłam
-Cailin-uśmiechnęłam się do niego
-Więc panno Ruso, czy dała by się pani zaprosić na imprezę dzisiaj ?- zapytał z miną szczeniaczka
-Wiec panie Bieber, jeśli przyjedziesz po mnie przed imprezą a potem bezpiecznie odwieziesz do domu to z wielką chęcią, dam się zaprosić- powiedziałam z łobuzerskim uśmiechem
-Niech będzie, ale czy twoi....rodzice nie będą mieć nic przeciwko jeśli wrócisz późno ? -w tym momencie na mojej twarzy zaistniał, nie smutek tylko wielki uśmiech. Popatrzyłam w sufit, szczerząc zęby do mojej rodzinki, która siedzi sobie zapewne tam w niebie.
-Nie będą mieli, jestem pewna.
-Okey. To daj mi numer telefonu. - Od razu go zapisał z bananem na twarzy dodał -Więc jak mam dojechać ?
-Jak będziesz wyjeżdżał z domu zadzwoń do mnie wszystko ci wytłumaczę 
-Nie ma sprawy, a teraz muszę już iść. Do potem -Justin wstał, i nachylając się nade mną cmoknął mnie w policzek i odszedł. Na moją twarz wkradł się rumieniec, a do głowy przyszło tysiące myśli- W co ja się ubiorę ? 




No i mamy rozdział 9. Się dzieje. Nie którzy myśleli że Cailin umrze. Niestety nie tak szybko haha <3 Do zobaczenia:*