Menu

Get your dropdown menu: profilki

poniedziałek, 3 marca 2014

Trzeci. "Nie wszystko jest tak jakbyśmy tego chcieli "

Vicotria


              Starałam się uspokoić, ale nie dawałam rady. Widok najlepszej przyjaciółki, całej we krwi był najgorszą rzeczą w moim życiu. Sięgnęłam po telefon. Wykręciłam numer na pogotowie. Podałam im adres i powiedziałam co się stało. Karetka przyjechała bardzo szybko. Obwiązali rękę Cailin i zabrali ja do szpitala. Na miejscu byłam po jakiś 5 minutach. Siedziałam przed salą, czekając na jakąkolwiek informację od lekarza. Po chwili wyszedł z pomieszczenia.

-Panie doktorze! Czy wszystko z nią okey ?
-Jesteś jej ?
-Przyjaciółką
-Masz jakiś kontakt z jej rodzicami ?
-Jej rodzice nie żyją.
-Rozumiem. Z Cailin jest wszystko w porządku. W ostatniej chwili wezwałaś pomoc, ale jej stan jest stabilny.
-A czy mogę do niej wejść ?
-Tak oczywiście.
-Dziękuję

                    Weszłam do pokoju. Było tam wiele łóżek ale tylko jedno zajęte -przez Cailin.

-Jak sie czujesz ?
-Może być. Victoria przepraszam- powiedziała a w oko zakręcił jej się łza
-Nie masz za co mnie przepraszać. Ale po co to zrobiłaś ? -zapytałam lekko wkurzona
-Nie daje już rady. Jestem sama. Wiem mam ciebie, Justina, ale tak się nie da żyć. Może czas już jechać na te "wakacje".
-Nie pierdol, za przeproszeniem. Nigdzie nie jedziesz. Rozumiemy się ? - powiedziałam ze złością
-Yhymm


                      Cailin                      


                              Rozmawiałam z Vic. Jednak jej słowa nie trafiły do mnie, dalej miałam te same myśli co godzinę temu. W pewnej chwili, drzwi uchyliły się. Ujrzałam chłopaka, średniego wzrostu. Ubrany był w biały podkoszulek na którym miał szarą szeroką bluzkę i dżinsowe spodnie z niskim kroczem. Jego włosy były postawione idealnie do góry. Wyglądał naprawdę, zajebiście. Mój wzrok przemierzał go od dołu, powoli idąc ku górze. Pomyslałam, ze skądś znam tego chłopaka. Podszedł bliżej mojego łóżka. Wtedy ogarnęłam kim był. To Justin.

-Justin? Co ty tu robisz ?- zapytałam z lekkim uśmiechem
-Przyjechałem najszybciej jak się da.- podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.- Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku- odpowiedziałam
-Wiecie co pójdę poszukać jakiegoś baru czy coś. - powiedziała ze śmiechem Vic, wskazując palcami drzwi i wyszła
-Haha. Skąd wiedziałeś że tu jestem ?- zapytałam Justina
-Dostałem sms od Vicotrii. Czemu to zrobiłaś ?
-Czyli już wszystko wiesz ?
-Tak wiem i nie podoba mi się to.- w jego oczach można było dostrzec gniew, a zarazem smutek
-Nie dawałam już rady. Justin przepraszam to było silniejsze ode mnie- automatycznie z moich oczu poleciało morze łez. 
-Dobrze. Rozumiem. Nie płacz już aniołku, proszę. - przybliżył twarz do mojej. Patrzyłam w jego cudowne, brązowe oczy. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Justin przybliżył się jeszcze bardziej. Wiedziałam co wydarzy się dalej i miałam rację. Musnął moje usta, delikatnie, po czym pocałował bardzo namiętnie. Ta chwila była jedną z najlepszych chwil w moim życiu. Chciałam żeby trwała wiecznie. Niestety, nie wszystko jest tak jakbyśmy tego chcieli. Victoria przerwała tą cudowną chwile wparowując do pokoju. Speszona całą sytuacja, zaczełam sie śmiać, razem z Justinem.

-Wiem przyszła nie w porę -powiedziała lekko się rumieniąc
-Nie, nie dobrze że jesteś.- odparł Justin
-Lekarz powiedział że zaraz do ciebie przyjdzie i będziesz mogła wrócić do domu 
-Ufff... I dobrze. -uśmiechnełam się
-Zawiozę cię do domu okey ?- zapytał Juss
-Dobrze-odpowiedziałam
-Kyhyhymm...-chrząkneła Vic -Ja też tu jestem
-Hahah ciebie też odwioze - powiedział Justin głaskając ją po głowie

                     Po wizycie lekarza, ubrałam się i poszłam z przyjaciółmi do samochodu. Justin odwiózł najpierw Vic, a potem podjechał pod mój dom. Odprowadził mnie, pod same drzwi. Pocałował w policzek i uśmiechnął się wystawiając na wierzch jego bialutkie zęby.

-Może.... może wejdziesz ? -Zapytałam z niepewnością 
-Z chęcią.

          Zaprosiłam go do środka. Ściągneliśmy buty i udaliśmy sie w stronę kuchni. Byłam bardzo głodna.

-Usiądź, ja coś ugotuje - powiedział Justin
-Dobrze
-Może być pizza ?
-Kupiona czy robiona ? - wybuchłam śmiechem
-Mógłbym zrobić, ale szybciej będzie jak zamówimy -powiedział rozbawiony całą sytuacją
-No okey, niech ci będzię.


            Justin zadzwonił do picceri i złożył zamówienie mieliśmy czekać około 15 minut. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Justin usiadł obok mnie. Włączyłam mój ulubiony film "Wytańczyć marzenia". Po jakiś 20 minutach usłyszałam dzwonek . Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je lekko. Ktoś kopnął je tak mocno że otworzyły się na oścież udarzając o szafką obok. Do mojego domu wbiegło dwóch kolesi w kominiarkach. Byłam strasznie przestraszona. Jeden z nich uderzył mnie w głowę, a drugi zrobił to samo Justin'owi. Po uderzeniu straciłam przytomność....






Rozdział trzeci już za nami ! Ten rozdział jest dedykowany Natali <3 Masz i się ciesz :* 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz