Menu

Get your dropdown menu: profilki

piątek, 7 marca 2014

Czwarty. 2 cz.

Proszę o komentarze <3


Justin


           Pod wpływem wielkich emocji moje kolana ugieły się. Padłem na ziemie co chwilę przecierając oczy. Myślałem że to sen. Myślałem również, że umarłem. Ale nie, to było prawdziwe

-Mamo ? Tato ? Jazmyn ? Czy to wy?- zapytałem nie dowierzając
-Justin !!! Tak strasznie za tobą tęskniłam- powiedziała mama przytulając mnie do siebie, a z oczu płynęły jej łzy.
-Boże synu, ty żyjesz- usłyszałem od tulącego się we mnie ojca
-Justin! Justin ! Jesteś w końcu- krzyknęła Jazmyn- myślałam że już nie przyjdziesz
-Cześć księżniczko, jasne żebym przyszedł - powiedziałem do siostry całując ją w czoło
-Mamo, Tato co wy tu... -powiedziałem, lecz przerwał mi mój ojciec
-Justin wynikła, pewna sytuacja.... może usiądź.

           Opowiedział mi wszystko bardzo dokładnie. Ci ludzie którzy nas porwali, porwali także moich rodziców i rodziców Cailin. Dlaczego właśnie moich i jej? Mój ojciec znał się z tatą Cailin. Mieli wspólne interesy. Jeden klient był nachalny i uparty. Chciał ich wciągnąć w nielegalne sprzedaże, lecz oni nie zgodzili się. To była ich kara za nie posłuszeństwo. Porwali ich i trzymają w "nie woli". Oni muszą być naprawdę psychiczni żeby trzymać dwie rodziny przez 3 lata, w zamkniętym budynku. Jednakże dostawali codziennie jedzenie, picie i mogli chodzić po całym obiekcie, korzystając z łazienki itp. Niestety nie mogli opuszczać kamienicy.  Wielokrotnie próbowali uciec, ale dostawali ciosy wymierzane nie tylko częściami ciała. Przeraziłem sie na samą myśl. W tej chwili, jednak byłem bardzo szczęśliwy. Siedzę sobie teraz z rodziną, której nie widziałem trzy okrągłe lata, bo myślałem że nie żyją. To był najlepszy dzień w moim życiu. 

-Muszę iść po Cailin zaraz wrócę - powiedziałem
-Dobrze ale uważaj na siebie- powiedziała mama
-Nie martw się zaraz będę 

              Wybiegłem z pokoju i udałem się w stronę pomieszczenie gdzie byłem z Cailin. Mijając wiele drzwi usłyszałem płacz. Bardzo znany mi płacz. "Przecież to głos Cailin"-pomyślałem. Podbiegłem do drzwi i otworzyłem je.

*W tym samym czasie"

Cailin

    
-Cailin ?- usłyszałam
-Co jak to ? - powiedziałam przestraszona. A z oczu poleciał mi łzy. Zaczęłam głośno płakać.
-Siostla - krzyknął do mnie mały Jaxon
-Jaxon ? Boże Jaxon - wzięłam go na ręce przytulając bardzo mocno do siebie. Podniosłam go w górę i zaczęłam nim kręcić. Nie mogłam uwierzyć co sie właśnie wydarzyło. Porwali mnie przerażający goście, a gdy próbuje znaleźć Justina, spotykam braciszka który "niby" zginął parę lat temu. Byłam zdezorientowana, ale i bardzo ale to bardzo szczęśliwa że go spotkałam, że znalazłam. Po tylu latach cierpienia wreszcie chcę mi się żyć, nie ze względu na Vic i Justina. W głowie jednak pojawiła się myśl. Okey jest Jaxon, ale gdzie rodzice ?

-Jaxon miśku, gdzie rodzice ?- zapytałam stawiając brata na ziemię
-Bo oni sobię posli z tymi panami ?
-A kiedy ?
-Jakąś chwile temu, posli sobie i mamusia mi powiedziała ze zalaz pzyjdą.- powiedział z tym swoim dzieciencym akcentem
-Dobrze. Boże, tak bardzo się cieszę że was znalazłam- pociągnęłam go do siebie i mocno przytuliłam. 
-Rodzice powiedzieli ci dlaczego tu jesteście ?
- Nie, powiedzieli tylko że będziemy tu chwilę mieszkać i tyle.
-Okey. -Uściskałam go ponownie i ponownie. Nie mogłam się na niego napatrzeć, tak bardzo mi go brakowało. Nasze "przytulasy" przerwał Justin który wszedł do pokoju gdzie byłam z moim bratem.

-Justin nie uwierzysz - powiedziałam
-Uwierz mi Cailin ty mi też -odpowiedział dostrzegając małego słodziaka chowającego się za mną
-Haha tak właśnie. Justin to jest Jaxon, mój młodszy brat.
-Cześć młody -powiedział Justin, wyciągając ręke do chłopca
-Ceść.-krzyknął z radości Jaxon przybijając mu piątkę
-Cailin. Moi rodzina.... - przerwałam mu
-Żyje ?
-Skąd wiedziałaś ?
-Bo moja też jest cała i zdrowa.
-Ale gdzie oni.....- ponownie przerwałam
-Powinni zaraz wrócić
-Okey. Może weźniesz Jaxon'a i pójdziesz ze mną do moich rodziców.... i do mojej siostry.
-Masz siostre ?- zapytałam z uśmiechem
-Mam -odpowiedział śmiejąc się, jakby nigdy nic -Nazywa się Jazmym
-Masz siostrę ... i nic mi nie powiedziałeś ?
-Przepraszam. Jakoś nie było okazji - powiedział biorąc Jaxon'a na ręce
-Okazji było wiele.... ehhh no chodźmy

                 Szliśmy korytarzami aż doszliśmy do drzwi. Justin otworzył je wszedł do środka. Podążyłam za nim.



No więc mamy kolejny rozdział, a dokładnie część drugą, rozdziału czwartego. Prosiła bym pewne osoby o wyrozumiałość i zrozumienie. Rozdział pisze, wtedy gdy mam na niego fajny, naprawdę fajny pomysł, dlatego nie podśpieszajcie mnie PROSZĘ <3 Myślę że rozdział się podoba. Wszystko narazie się układa ale czy na długo?  Zapraszam do komentowania ! 

Mój ask zapraszam jeśli są jakieś pytania . 


 A oto Cailin i Jaxon <33






7 komentarzy:

  1. Cóż, mogę rzec. Opowiadanie świetne, z niecierpliwością w końcu je ujrzałem. Czekając na inne rozdziały będę bardziej cierpliwy, już nie będę Cię pośpieszał :D Czekam, na kolejne z większą cierpliwością, aczkolwiek nie bądź aż takim leniem żeby nie pisać przez dłuższy, czas. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha Dziękuję bardzo ♥ Bede sie starala ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały<33333

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, jak z resztą wszystkie inne. Masz na prawdę fajny pomysł na fabułę tego bloga. Nie mogę się doczekać kolejnego, ale rozumiem, że istnieje też życie prywatne. Pozdrawiam i czekam na nn. <3 / Julka

    OdpowiedzUsuń